niedziela, 7 stycznia 2018

Cytaty o miłości są takie banalne



Przez całe życie uciekałam od tematu miłości w literaturze. Jak się potem okazało, był to słuszny wstręt, jak u osoby, która w ogóle nie odczuwa potrzeby jedzenia ryb, a kiedy wreszcie ktoś zmusi ją do wigilijnego karpika, dostaje strasznej reakcji alergicznej. Tego po prostu nie da się dobrze ugryźć, a na pewno nie na raz. Pisać ogólnie ,,o miłości" to jak próbować zjeść na raz piętrowy tort babci, taki z kremem składającym się w 90% z masła i cukru. Za to potraktowana bardziej fragmentarycznie może się udać, czego najlepszym dowodem jest W malinowym chruśniaku Leśmiana (czyż to nie jest geniusz? dla mnie to poezja cudowna i niesamowicie intymna - dlatego wybranie jej na wieczorek poezji było najbardziej chybionym pomysłem, w jakim uczestniczyłam). Może się też udać, kiedy na scenę wchodzi niezawodny humor, cynizm i ironia - chyba nikt nie myślał, że wybiorę cytaty romantyczne i słodkie? 

,,- Co myślisz o miłości?
- Nie jestem teoretyczką. Zajrzyj do Lenina, strona tysiąc sto dwudziesta piąta, tom dziewiąty"

To Palę Moskwę Paula Moranda, bardzo interesujące opowiadanko o biednym Francuzie szukającym miłości w radzieckiej Moskwie, ale nie mogącym jej zdobyć przez problemy mieszkaniowe. Przytoczony powyżej dialog odbywa się właśnie między owym romantycznym Francuzem a jego ukochaną - jak widać bardzo porządną obywatelką ZSRR, nie bawiącą się w zbędne szczegóły. Bardzo chciałabym, aby na tej stronie tomu dziewiątego naprawdę było coś o miłości, niestety obawiam się poprosić w Bibliotece Jagiellońskiej o dzieła Lenina. 

*

,,Wszystko to w ogóle było z jej strony jednym wielkim histerycznym kłamstwem: nudziła się i nie miała odpowiedniego kochanka."

Dostałam takim stwierdzeniem w twarz po pięciu stronach bardzo skomplikowanej, filozoficznej dyskusji bohaterki z pewnym księdzem i prawie rzuciłam książką o ścianę. A na pewno rzuciłam niekulturalną frazą, w bardziej współczesnym języku podsumowującą rozterki biednej dziewczyny. Stary, dobry Witkacy wchodzi tu na prawdziwe wyżyny kobiecej psychologii, jak zresztą w całym Pożegnaniu jesieni. Przecież wszystkie życiowe rozterki i kłopoty można wytłumaczyć nudą i brakiem odpowiedniego kochanka (pisze te słowa ironiczne, ale ze smutnym przeświadczeniem, że mogą być prawdziwe). 

*

,,Kochać jedną kobietę jak przyjaciela (...) i mieć poza tym dowolną ilość kochanek (...) - to byłby ideał. A ona też tak samo? Nie - symetryczność jest tu wykluczona. Zdrada kobiety jest zupełnie czymś innym niż zdradza mężczyzny." 

Witkacego problemów z kobietami ciąg dalszy. Przeczytanie tego cytatu mojej szanownej współlokatorce Kasi spowodowało gwałtowny spadek jej kultury języka (czyli rzucanie mięsem, mówiąc po ludzku). O nieludzki autorze, nie tylko natura pokarała mnie byciem kobietą, ale jeszcze odmawiasz mi pociechy idealnego związku? A tak serio, ten cytat lokuje się dziwnie między ,,postępowością" (rozumianą jako aprobata dla wolnego związku) a ,,konserwatyzmem" (odmawianie jednej płci tego, co jest dozwolone dla drugiej). Jednym słowem: Witkacy, coś tu ty namieszał? Nie wiem co o tobie myśleć przez takie kwiatki. 

*


,,- Tadzio spóźnia się. Miał być zaraz po kolacji - szepnęła jakby do siebie.
- Zobaczysz, jak będzie się spóźniał w rok po ślubie - odpowiedziała mama - Ja znam ten typ niespokojnych brunetów. Jest zbyt inteligentnym, by mógł polegać na sobie: wszystko przeanalizuje tak, że na wszystko będzie mógł sobie pozwolić"

Wiecie, że mama ma zawsze rację? Mama Zosi - narzeczonej zaniepokojonej o swojego Tadzia - też ją miała. Bo Tadzio w tym czasie z pomocą swojego niebywałego intelektu dochodził właśnie do wniosku, że musi zdradzić narzeczoną, bo zbyt ją kocha. A bez ironii - trochę szkoda mi Tadzia. Nie dlatego, że zdradził narzeczoną (co mu zresztą średnio wyszło) ale dlatego, że to ,,przeanalizowanie" ostatecznie mocno mu zaszkodziło. A ja miewam podobnie i wiem, jak łatwo przesadzić z myśleniem i dotrzeć w różne ślepe zaułki, z których wyjście może być już niemożliwe. Akurat w tym punkcie się z Witkacym absolutnie zgadzam (bo to też on) i często przypominam sobie to zdanie.
    
Czy to wszystko ironiczne śmieszki, czy raczej refleksje tak głębokie, że aż śmieszne? Nie, to tylko taki jeż miłości, jak ten, którego wypatrzyłam na resztkach muru warszawskiej starówki. 

Tytuł to parafraza ,,Piosenek o miłości" CKOD, zacnego zespołu punkowego. 

10 komentarzy:

  1. Cytatami można udowodnić lepiej lub gorzej każdą tezę, również i tę o traktowaniu tematu miłości w literaturze wyłącznie łzawo i romantycznie. Co jest w tym samym stopniu prawdziwe i fałszywe.
    Pierwszy przykład, jaki mi przychodzi do głowy - "Czarodziejska góra" Manna. I miłość Hansa Castorpa i Kławdii Chauchat. Cztery tomy i żadnego sentymentalizmu. Da się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, że o miłości można nie tylko ckliwie i łzawo. Można właśnie z ironią i sporą dozą humoru. Absolutnie urzekł mnie pierwszy fragment, muszę przeczytać to opowiadanie :D
    Można też okrutnie i brutalnie, jak Emily Bronte w ,,Wichrowych Wzgórzach" albo lekko i z lekkim przymrużeniem oka, jak Jane Austen. Austen generalnie twardo stąpa po ziemi, nie ma u niej romantycznych wzlotów czy ckliwych fraz, tylko ironiczne sportretowanie społeczeństwa, racjonalne, trzeźwe, złośliwe, ale też mocno humorystyczne i momentami dość ciepłe spojrzenie na świat angielskiej klasy średniej, a miłość jest oparta na szacunku i przyjaźni. Część adaptacji prozy Austen moim zdaniem to bardzo mocno spłyca, ale tam właśnie pokazane są związki, w których bohaterowie musieli się najpierw zrozumieć, dotrzeć, poznać swoje charaktery i pokonać uprzedzenia, żeby zbudować dojrzałą relację. Nie wspominając już o pokonywaniu barier społecznych, które kończyło się happy endem. To już bardzo współczesna wizja związku i w ogóle miłości, wówczas nie tak, że tak powiem, popularna :D I żadnego patosu. Da się? Da się!
    Oj, przy tym fragmencie Witkacego ze zdradą to mi się nóż w kieszeni otworzył. Jako feminizująca czytelniczka prawie poszłam w ślady współlokatorki Kaśki :D
    Z każdym kolejnym postem uświadamiam sobie, jak mało w gruncie rzeczy w swoim krótkim życiu przeczytałam. Niby nawet sporo, a tak mało. Ale cóż, ars longa, vita brevis, zawsze będzie mnóstwo rzeczy do przeczytania i jest to trochę frustrujące, ale też w sumie bardzo piękne, bo zawsze będzie coś do odkrycia i do zapoznania się. Dlatego też opowiadanie i Witkacego zapisuję, chociaż z ogromnym trudem zniosę seksizm :D
    Pozdrawiam ciepło!
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki tobie zorientowałam się, że przedstawiłam biednego Witkacego tylko ze złej strony :D Tymczasem ,,Pożegnanie jesieni" to naprawdę dobra książka i poza tymi irytującymi cytatami, które przedstawiłam, absolutnie nie jest seksistowska. I występują w niej bardzo ciekawe postaci kobiece.
      Moranda też bardzo polecam, biedak jest w Polsce właściwie zapomniany, a pisał nie tylko o Moskwie, ale też o innych miastach Europy w niepodrabialnym, frywolnym stylu i ze świetnym wyczuciem tematu :D Z tych dwóch panów nawet bardziej poleciłabym właśnie Moranda, bo Witkacy to jednak ciężka filozofia i bez przygotowania czyta się go nieszczególnie.

      Usuń
  3. jestem pod wrażeniem, każdy cytat trafia do mnie idealnie, zero banału:)
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Leśmian dobrą potrafił tworzyć poezję. ,,W malinowym chruśniaku" było również w gimnazjum. No kto by się spodziewał, że banda dzieciuchów będzie się podśmiewała?

    Dlaczego się obawiasz? Do odważnych świat należy. :D
    Jakby miała kochanka to by się nie nudziła, ot co. >:)

    ,,A ja miewam podobnie i wiem, jak łatwo przesadzić z myśleniem i dotrzeć w różne ślepe zaułki, z których wyjście może być już niemożliwe." Ja też potrafię przesadzić zmyśleniem, żadna tajemnica. Niestety w gimbazjum aż za bardzo mi się zdarzyło. ...ale zaoszczędź mi szczegółów i bolesnych wspomnień (nie pytaj).

    I dlaczego piszesz post w tematyce miłosnej? ;-; Ja tu coś przeżywam, lecz to raczej zbyt skomplikowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisze w tematyce miłosnej, bo akurat dwie książki z których wypisałam najwięcej cytatów o tym traktowały :D Nie jestem aż tak świetnym kolekcjonerem, by mieć cytaty na każdy temat i wybierać je według swojego widzimisię - więc to, co akurat czytam sprawia, że piszę na dany temat. A o tym, co czytam, decyduje program mojej uczelni, więc mogę powiedzieć, że napisałam o miłości z winy Uniwersytetu Jagiellońskiego :D

      Usuń
  5. i o ile doświadczam cudownej miłości w życiu tak literatura sprawia że wygląda to jak sprawa co najmniej z kosmosu :D

    Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia ;)
    ANRU,

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja o miłości właśnie lubię słodko i z emocjami. Ironii nie może zabraknąć w innych historiach. A miłość to miłość. O tym ani czytac ani pisać nie potrafię inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja właśnie miałam jakiś dziwny dyskomfort jak czytałam Bukowskiego - on ma dopiero spaczone podejście, Witkacy to przy nim pikuś. :D
    W każdym razie wolę nawet takie podejrzane i momentami seksistowskie cytaty od ckliwego bredzenia. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Najbardziej zaciekawił mnie dialog z "Palę Moskwę", dlatego pozwoliłam sobie zapisać adnotację w kalendarzu,że warto byłoby przeczytać to opowiadanie.
    O miłości nie zawsze trzeba ckliwie, czasem zbyt duża ilość dawki emocjonalnej w tekście może zmienić obiecujący twór na mydło i powidło.

    Witkacy miał różne stany umysłu, trzeba też pamiętać,że jego podejście do kobiet mogło mieć korzenie jeszcze w XIX-wiecznej mentalności. ;)
    Ps: Też sobie cenię "Pożegnanie jesieni" ;)

    Pozdrawiam
    Zuzanna

    OdpowiedzUsuń