Gdzie idziesz, szalony.
Skręciłeś w złą stronę labiryntu i zapętlasz się coraz bardziej w złotych
kreskach. Utkwiłeś tuż przed końcem. Kręcisz się w koło w rombie, którego
środek jak oko opatrzności wyznacza początek i zakończenie. Udało ci się wyjść
z rogów, jakby diabelskich, wyrastających z górnych rogów figury, ale marnujesz
to zwycięstwo. Na boku, poza tym wszystkim dwa małe króliki przyglądają ci się
z rozbawieniem. Obok nich dwa księżyce, mały i większy nie chcą już rywalizować
o pierwszeństwo obiegania Ziemi i odpoczywają, przytulone do mięsistej,
czerwonej tkanki labiryntu. Wracasz myślami do okręgów wypełnionych okręgami,
ideałów pełnych ideału i czarno - czarnych szachownic z których dopiero co się
uwolniłeś. Jeszcze kilka kroków i natrafiasz na mięso, na różowo - pomarańczową
istotę labiryntu, materię, z której został zbudowany a na której czas wymalował
światłocienie w zupełnie nieodpowiednich miejscach. Uciekasz od złota? Nie
przechodź przez tą ścianę, głupcze, to nie za nią kryje się tajemnica. Jak w
dziecięcej zabawie - tam tkwi lód. Więc uwolniłeś się z tego rogatego
labiryntu. Idziesz przez łąkę wyblakłych, żółtych kwiatów wyrosłych bez liści i
słońca. Widzisz, co dzieje się dalej? Między dwoma okręgami, jak między
resztkami zwalonych kolumn leży rozkrzyżowany na czerwonym materiale człowiek.
Jego głowy nie możesz dostrzec, potoczyła się przez labirynt i utkwiła dużo
niżej. Widzisz tylko rozcięte barki i dwie nierealne nogi ze skręconymi
stopami. Gigantyczny pająk zbliża się do ciała, rozchylając złote żwaczki.
Nigdy tam nie dotrze, ale już jego dążenie ma w sobie coś makabrycznego.
Przechodzisz obok, nieracjonalnie troszcząc się o każdy krok wśród jego
krągłych, białych jaj. Jednak labirynt nie kończy się. Wpadasz w koło, w zapętlenie beżowych,
wystygłych znaków przypominających ślady po milionie kaw. Jak to w kołach,
każda strona jest tą zła, każdy zakręt prowadzi w niewiadomą. Koło nigdy się
nie kończy ani nie poruszy, wieczne koło z małych kół, na skórze z okrągłymi
dziurkami, w której twoje kroki wyciskają idące w krąg ślady.
* * *
Podnosisz głowę i poziom zmienia się w pion,
pnąc się w górę nadludzkim pędem. Prostujesz się na krześle i zamykasz bezcenną
książkę. Idziesz do swojego świata starszego o 10 wieków. Podłoga korytarza ma kruchość
pergaminu i złote ściany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz