niedziela, 23 kwietnia 2017

Rozmówki polonistyczne



Kiedy byłam mała często zastanawiałam się, o czym dzieci rozmawiają na lekcji. Co jest dla nich tak szalenie ważne, że są w stanie przerwać nauczycielce, znosić jej pokrzykiwania, narażać się na wyrzuty sumienia z powodu chamskiego zachowania? Do tej pory nie odpowiedziałam sobie na to pytanie - wszystkie rozmowy w klasie toczyły się daleko poza moim zasięgiem (może i lepiej). A sama pierwszy raz poczułam potrzebę rozmawiania na lekcji w liceum, kiedy już naprawdę nie wypadało tego robić. Po prostu miałam ochotę złośliwie komentować wszystko co się dzieje. 
   Teraz jestem już, hmm, mniej więcej dorosła - w każdym razie przestałam uważać się za nastolatkę. (Czasami nawet myślę o sobie per ,,kobieta", ale rzadko i tylko jeżeli chcę coś w ten sposób osiągnąć.) Ogarnęłam życie w społeczeństwie, a przynajmniej w jego miniaturze, którą jest uniwersytet, wspaniała enklawa ratująca mnie przed syfem i patologią reszty świata. Nauczyłam się języka kilku grup społecznych. Nie nauczyłam się nie zdradzać ze swoim polonistycznym światopoglądem. 
   Poznając nowych ludzi spoza mojej działki (czyli ulicy Gołębiej, na której mieszczą się wydziały polonistyki, historii i prawa) zawsze obawiam się, że zobaczą we mnie albo polonistę, albo nikogo. Albo jakiegoś dziwnego wrażliwca, snoba, ,,filozofa" albo kolejną osobę - nicość która nawet nic do rzeczy nie potrafi powiedzieć. Niestety, rozmowy z ludźmi często potwierdzają tą tezę. Zaobserwowałam do tej pory kilka podstawowych strategi rozmów z typami zbyt polonistycznymi:

1. Pogłaszczemy
Nie przesądzam, co kieruje takimi ludźmi. Zazwyczaj jest to pewnie pierwsza nieśmiałość - spotkał taką oto polonistyczną istotę, która ma torbę z Mickiewiczem, koszulkę z cytatem Bursy i buty z Ofelią płynącą wśród chwastów. No z daleka widać, że świruska, to może lepiej zacząć od bezpiecznego tematu... Więc zaczyna o książkach. Co prawda w życiu przeczytał tylko jedną lekturę i kilka podręczników o programowaniu, ale przecież w Internetach jest nie od dziś, wiele memów o Mickiewiczu widział, o, i taki wierszyk o Słowackim mu się przypomniał.... Nóż mi się w kieszeni otwiera kiedy słyszę po raz setny ,,Na górze róże..." Nie, nie, nie! Tacy ludzie zazwyczaj są zabawni, mylą Antygonę z Balladyną, a jak już zaczynam się śmiać (a śmieję się akurat zawsze szczerze i bez złośliwości) to nastrój się udziela i jest już fajnie. Niemniej - nie znasz się - daj sobie siana z tymi książkami. Zwłaszcza robienie dobrego wrażenia w ten sposób zazwyczaj sprowadza się do złego wrażenia. Gdybym na wstępie zaczęła pytać Kasię, czy w mleku jest DNA to pewnie nie zgodziłaby się ze mną zamieszkać. 

2. Monolog
On mi o swoim nieszczęśliwym życiu, bo suka go rzuciła, gliny siedzą na karku (a przecież to nie była bójka, tylko POBICIE) i spiryt się rozlał, oj źle się dzieje w państwie menelskim. Ja milczę. Niektórzy ludzie mają szczególną zdolność do rozmów z takimi przypadkami. Ja mam ochotę zacząć moralizować, więc milczę i próbuję uciec. Na szczęście od słuchania podobnych wynurzeń ratuje mnie zamknięcie się w środowisku uniwersytetu. 

3. Dlaczego?
,,Dlaczego poszłaś na polonistykę?"
Zależnie od analizy rozmówcy, której dokonałam już wcześniej, opowiadam mu którąś z wersji. Jest to bardzo zabawna forma rozmowy, bo mogę się kreować na milion sposobów. 
- jestem artystą, ale nie przyjęli mnie na ASP to poszłam na pierwszy lepszy kierunek z grafiką komputerową, chlip
- bo wiesz, szkoła poetów, ta intelektualna atmosfera, te wielogodzinne rozmowy o Kancie...
- tak naprawdę miałam zostać leśniczym, ale wygrałam konkurs z polaka i głupio mi było z takim osiągnięciem składać papiery to technikum leśnego...
Zazwyczaj każda z wersji którą akurat wymyślę jest prawdziwa, bo nie umiem racjonalnie wytłumaczyć się z mojego wyboru. Nie rozważałam w ogóle innego wyboru (poza ASP i leśnictwem. To nie jest bujda, serio.) Zazwyczaj po tym pytaniu pada też sakramentalne ,,A co będziesz po tym robił?" Noż kurde, musiałeś mi pan humor zepsuć...

4. ,,Skąd ty to wiesz?"
,,Przecież tego nie ma w programie polonistyki". I już wiem, że przesadziłam z epatowaniem swoim kierunkiem. A co, polonista nie może znać się na bunkrach i broni białej? Ha, gdybym nie była kobietą wyzwałabym cię na pojedynek szermierczy i wtedy by się okazało, kto tu się lepiej zna na broni! (To jedna z sytuacji w której warto nazwać się kobietą. )

4. Typy pozytywne
One nie dają całym sobą poznać, że mają cię za dziwoląga. Ba, nawet o tym nie wspominają. Rozmawiamy o tym, co akurat przyjedzie nam na myśl: o podróżach, górach (baardzo wielu studentów to górscy ludzie, wiec w ten temat można walić na ślepo) życiu w akademiku, wspólnych profesorach. Potem się rozkręcamy i zauważam, że moja polonistyka wcale tu nie szkodzi, a wręcz w jakiś sposób pomaga. Z góry zostaję uznana za osobę wrażliwą i zdolną do refleksji, osobę, z którą można dyskutować o filozofii życiowej, mechanizmach świata, poglądach politycznych. O przyczynach, nie tylko skutkach. O estetyce - ba, w ogóle przyznać, że się takowy zmysł posiada!Wbrew pozorom większość ludzi myśli abstrakcyjnie. Nawet kobiety, chociaż przyznają się do tego naprawdę rzadko. Trzeba to tylko z nich wydobyć, pokazać, że nie jesteś gruboskórnym ćwokiem który wyśmieje każdą ich refleksję. 

5, Wielki Monolog
Czyli mój styl rozmów po pijaku. Niektórzy w tym stanie zaczynają żalić się na swoje życie, opowiadać traumy z dzieciństwa albo, co gorsza, mówić szczerze o ludziach. Ja monologuję o sztuce. W takim stylu, jakby rozmówca siedział mi w głowie i wiedział o wszystkich wątach, które mam do Mickiewicza, był ze mną na każdym wykładzie i też pisał referat o Peiperze. I zaczynam: o metodzie pączkowania, która jest doprawdy piękna; o tym że Irydion jest jak taki romantyczny terminator; a Słowacki nazwał kiedyś Krasińskiego Irydionem i to jest takie słodkie, choć złośliwe; znowu przegrałam w ,,Popiół i diament", trzeba było nie strzelać do portiera!; to los, ale zawsze można wpaść w drugą nogawkę spodni.... no tych spodni... 
   Do tej pory nie jestem pewna, o jakie spodnie mi chodziło. To była chyba jakaś metafora z Pratchetta... W każdym razie polonistyczny strumień świadomości jest interesującym zjawiskiem, chociaż współczuję osobie która musiała tego słuchać całą drogę od Starego Miasta do akademików. 
* * *
Abstrahując już od polonistów, to, o czym rozmawiają ludzie to naprawdę fascynujący temat. Uwielbiam podsłuchiwać rozmowy na ulicy, w barach czy autobusach. To, od czego zaczynamy rozmowę często wyjawia mi już całą moja przyszłą relację z tym człowiekiem. Z niektórymi mogę przegadać całą noc i ani razu nie zamilknąć, z innymi męczę się i siedzę cicho, chociaż pozory wskazywały, że będą spoko. Wreszcie fascynujący jest sposób, w jaki ludzie mówią. Uwielbiam analizować ich wymowę - ten nie domawia końcówek (np. zmar zamiast zmarł), ten ma ,,francuskie r", ktoś inny mówi ze wschodnim akcentem, który absolutnie uwielbiam. Jedni mówią bardziej po krakowsku, dźwięcznie (,, zdrowaŹmario"), drudzy po warszawsku, bezdźwięcznie (,, zdrowaŚmario). No i jak tu nie słuchać ludzi?

10 komentarzy:

  1. Ja też chciałam składać papiery na leśnictwo i zootechnikę. :D Ciekawe czemu tak ciągnie polonistów do lasu? :D
    Też uwielbiam rozmawiać z ludźmi, chociaż wolę być tą stroną, która słucha, a nie mówi. Cieszy mnie ogromnie, że na polonistyce są jeszcze jacyś pasjonaci, bo na moim roku większość studentów nie ma pojęcia, co robi na tych studiach (4. rok!).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem dziwna. Jestem nieśmiałą gadułą. Z odpowiednią osobą nie mogę przestać mówić, aż ją zanudzę i znużę. A z niektórymi, no cóż, bywa,że w grupie większej niż 5 osób nie odezwę się latami-na przykład w szkole ;) Ale zasadniczo jak Ty, uwielbiam słuchać jak i o czym mówią inni:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie pytają jak durni - czemu piszesz pracę o maszynistach? A czemu, kurde, nie? :D
    Też lubię przysłuchiwać się ludziom - co mówią i w jaki sposób ;) Trochę to mówi o tym, jacy są ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. fantastyczne rozmówki, źle się dzieje w państwie menelskim
    ci ludzie pytający, skąd to wiesz, to mistrzowie. może oni faktycznie mają jedną wąską dziedzinę, na której się znają (albo chociaż mają świadomość, że powinni się znać) i poza nią nie wykraczają?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tak samo jako tyyyyy... Też uwielbiam mimowolnie słyszeć o czym rozmawiają ludzie. Najbardziej lubię podsłuchiwać ludzi, którzy akurat czytają lubianą przeze mnie książkę albo mają koszulkę grupy muzycznej, za którą przepadam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny tekst. Też podsłuchuje o czym rozmawiają ludzie.
    Czasem można się dużo o nich samych dowiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Łooo mamo, aż strach z Tobą rozmawiać, bo przeglądasz po tym człowieka na wylot. :D
    A pro po rozmów po pijaku, to przypomniało mi się jak kiedyś leżałam na dywanie wymachując rękami i próbowałam wytłumaczyć koledze co to są bity w piosence słowami: "Bity to są ku#wa wiesz..." XD No i tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej, taki monolog, polonistyczny strumień świadomości, mógłby być ciekawy w sumie :D
    Również uwielbiam słuchać ludzi! Lubię jeździć tramwajami właśnie między innymi dlatego, że można wyłapać jakieś ciekawe rozmowy, sytuacje, zachowania. Fascynuje mnie, w jaki sposób ludzie dobierają słowa, o czym i jak mówią, jak formułują myśli, jak wymawiają wyrazy, jakie mają nawyki słowne i powiedzonka. Lubię też obserwować ich mowę ciała - ona również bardzo dużo mówi o człowieku. Jedna osoba ma bardzo oszczędne gesty i patrzy na Ciebie uważnym wzrokiem. Ktoś inny przesuwa palcami po swoich długich włosach, chodzi w kółko, kiedy myśli albo ściska medalik na szyi. Jeszcze ktoś, kiedy mówi, macha rękoma i zamaszyście gestykuluje. Lubię też słuchać ludzi, aby poznać ich historie, poglądy, opinie, nauczyć się czegoś nowego.
    ,,wiele memów o Mickiewiczu widział" ♥
    ,,oj źle się dzieje w państwie menelskim" ♥

    Pozdrawiam ciepło!
    P.

    OdpowiedzUsuń
  9. Antygona i balladyna to nie to samo?

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę... Też czasem boję się coś powiedzieć, żeby ludzie nie wzięli mnie za ześwirowaną "polonistkę", chociaż nigdy nie wychodzi mi trzymanie języka za zębami, więc jedyny temat, na jaki można ze mną porozmawiać to drzewa w Soplicowie. No cóż. ;)

    ---
    Sztuka parzenia herbaty [klik]

    OdpowiedzUsuń